Fragment Kroniki Jana Długosza (z XV stoleti !) w którym opisano dokładnie napaśc na klasztor jasnogórski w roku 1430:
ROK PAŃSKI 1430. (...) NIEKTÓRZY Z POLAKÓW BEZBOŻNI, KTÓRZY ZŁUPILI KOŚCIOŁ N. P. MARYI W CZĘSTOCHOWIE, ODNOSZĄ KARĘ. Z Jedlny przez Sandomierz i inne miasta przybył Władysław król Polski do Krakowa, gdzie zatrzymawszy się przez dni kilka, udał się zwykłemi drogami do Wielkiej Polski i święta Zmartwychwstania Pańskiego obchodził w Kaliszu. Pod ten czas niektórzy z szlachty Polskiej, wyniszczeni marnotrawstwem i obciążeni długami, mniemając, że klasztor Częstochowski na Jasnej górze, zakonu Ś. Pawła pierwszego, pustelnika, posiadał wielkie skarby i pieniądze, z tej przyczyny, że do niego z całej Polski i krain sąsiedzkich, jako to Szlązka, Moraw, Prus i Węgier, w święta uroczyste N. Maryi Panny, której obraz cudowny i przedziwnej roboty (sculpturae?) w tem miejscu zachowywano, zbiegał się lud pobożny, a to dla zadziwiających cudów, jakich tu chorzy, za przyczyną Najświętszej Panny i Orędowniczki naszej uzdrawiani, doznawali, zebrawszy z Czech, Moraw i Szlązka kupę łotrzyków, w dzień świąteczny Wielkiejnocy napadli na rzeczony klasztor Paulinów. A nie znalazłszy w nim spodziewanych skarbów, zawiedzeni w nadziei, ściągnęli ręce świętokradzkie do naczyń i sprzętów kościelnych, jako to kielichów, krzyżów i ozdób miejscowych. Sam nawet obraz Najchwalebniejszej Panny odarli z złota i klejnotów, któremi go ludzie pobożni przyozdobili. Nie przestając wreszcie na łupieży, twarz pomienionego obrazu mieczem na wylot przebili, a ołtarz, na którym był zawieszony, pogruchotali, tak iż zdawało się, że to nie Polacy ale Czesi kacerze dopuścili sie czynów tak srogich i bezbożnych. Po dopełnieniu takowego gwałtu, raczej skalani zbrodnią niż ubogaceni, z nie wielką zdobyczą, pouciekali. Długi czas mniemano, że ów gwałt popełnili Czescy kacerze, mieszkający w przyległych Polsce miastach i zamkach Szlązkich. I już Władysław król i panowie Polscy poczęli byli myśleć o wydaniu wojny Czechom; ale gdy się sprawa wydała i rzeczy wyjaśniły, karano srodze owych z szlachty Polskiej złoczyńców, a wielu wtrącono do więzienia. Ale i miecz sprawiedliwy kary Bożej pomścił się wkrótce tej zniewagi wyrządzonej N. Bogarodzicy: niemal wszyscy bowiem, którzy się tym czynem świętokradzkim pokalali, w ciągu tegoż samego roku zginęli pod mieczem morderczym. Przywódcami zaś rzeczonej zbrodni byli: Jakób Nadobny z Bogowa herbu Działosza, Jan Kuropatwa z Łaczuchowa herbu Szreniawa, których król Władysław schwytanych przez niejaki czas w wieży zamku Krakowskiego trzymał; tudzież książę Ruski Fryderyk.
|